Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi stamper vel kudłaty ze wschodniej roztoczańskiej wygwizdówki. Obecnie pomieszkuje sobie w bardzo zadymionej mieścinie, którą tubylcy zwą Krakowem. Wspólnie z Bikestats ma przejechane zaledwie 54489.15 kilometrów w tym 1132.07 w jakimś tam terenie. Mógłby jeździć więcej ale za dużo czasu marnuje na tego beznadziejnego bikestatowego bloga i inne internetowe dziadostwa. Na dziś większą radość sprawiają mu zagraniczne eskapady i w przyszłych latach będzie się starał powolutku, z sakwami eksplorować coraz to nowe obce terytoria. Jeździ sobie z bardzo małą prędkością średnią, coś około 19.92 km/h. Od czasu do czasu bywa obładowany sakwami jak wół (taką jazdę lubi najbardziej) i wcale się tym nie chwali, bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy stamper.bikestats.pl
Flagolicznik zamontowałem w drugiej połowie września 2010 roku. Free counters!
Dane wyjazdu:
63.78 km 0.00 km teren
03:13 h 19.83 km/h:
Maks. pr.:45.70 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Czy mi zawsze musi kapać na czerep?

Środa, 14 kwietnia 2010 · dodano: 14.04.2010 | Komentarze 1

Nie dość, że mi dzisiaj prawie cały rowerowy dzień leje się z nieba na czuprynę, to po przyjściu do mieszkania zauważyłem, że sufit mi przecieka, sąsiedzi na górze chyba nie zamknęli okna albo wstawili sobie pralkę do pokoju i odprowadzają wodę na podłogę w swoim głównym pokoju. Kapie mi już z tego sufitu ze dwie godziny i chyba trzeba pomyśleć nad przemeblowaniem pokoju, bo się człowiek nawet spokojnie nie może wyłożyć na łóżku aby jakiś film na kompie obejrzeć.

Ten deszcz mnie prześladuje od zeszłego roku. Zaczęło się na rajdzie imienia wojaka Szwejka (Bieszczady, Ukraina i pogórze przemyskie) a później towarzyszył mi przez blisko miesiąc w Skandynawii, na 25-26 dni, tylko raz, słownie raz nie padało w ciągu dnia (był to dzień pierwszy naszej wycieczki ;-). Później też gdzie bym dalej nie pojechał zawsze mi leci coś z nieba na łepetynkę.

Wiatr mogę mieć w twarz ale deszcz to mnie już powoli wyprowadza z równowagi. Tym bardzie, że kupić dobrą oddychającą, nieprzemakalną i nie rujnującą mnie finansowo kurtkę na rower, jest chyba mniej prawdopodobne niż spotkanie yeti czy
jakiegoś górskiego trolla. Może prędzej uda mi się wygrać w totka i kupię sobie jakieś porządne wdzianko za grube tysiączki ;-p.
Kategoria Miasto



Komentarze
niradhara
| 12:47 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Zajrzyj tutaj. Mam właśnie taką i sprawdza się znakomicie :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa obled
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]