Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi stamper vel kudłaty ze wschodniej roztoczańskiej wygwizdówki. Obecnie pomieszkuje sobie w bardzo zadymionej mieścinie, którą tubylcy zwą Krakowem. Wspólnie z Bikestats ma przejechane zaledwie 54489.15 kilometrów w tym 1132.07 w jakimś tam terenie. Mógłby jeździć więcej ale za dużo czasu marnuje na tego beznadziejnego bikestatowego bloga i inne internetowe dziadostwa. Na dziś większą radość sprawiają mu zagraniczne eskapady i w przyszłych latach będzie się starał powolutku, z sakwami eksplorować coraz to nowe obce terytoria. Jeździ sobie z bardzo małą prędkością średnią, coś około 19.92 km/h. Od czasu do czasu bywa obładowany sakwami jak wół (taką jazdę lubi najbardziej) i wcale się tym nie chwali, bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy stamper.bikestats.pl
Flagolicznik zamontowałem w drugiej połowie września 2010 roku. Free counters!
Dane wyjazdu:
194.25 km 0.25 km teren
09:19 h 20.85 km/h:
Maks. pr.:59.90 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1737 m
Kalorie: kcal

Trzy przełęcze i zerwany hak ;O

Sobota, 24 kwietnia 2010 · dodano: 27.04.2010 | Komentarze 3

Relacja później bo muszę jeździć na singlu i w ramach protestu opiszę wycieczkę z lekkim opóźnieniem.

Opóźnienie się przeciągnęło ale aby nie przesadzać, poniżej przedstawiam swoją wersję wydarzeń, niekoniecznie zgodną z prawdą, może kiedyś zweryfikują to ludzie z Archiwum X (szczególnie przypadek złamanego haka).

Dawno, dawno temu za siedmioma górami, za siedmioma rzekami i innymi duperelami usiadłem sobie przed komputerem i co widzę na moim ostatnio ulubionym rowerowym portalu? Ano to, że jakiś poczciwy młody człek dał ogłoszenie o chęci wspólnej jazdy po Beskidzkich przełęczach (przełęcze Przysłop, Krowiarki i Sanguszki, zaliczając po drodze chociażby całkiem przyzwoity podjazd po Makowską Górę). Niewiele się namyślając zgłosiłem swoją pokraczną osobę do udziału w tym rowerowym przedsięwzięciu. No bo cóż lepszego można robić w sobotnie popołudnie, niż wybranie się na jakiś fajny wypad rowerowy, tym bardziej, że miała to być jazda po terenach górskich.

Z Shemem (Przemkiem) dogadałem się bardzo szybko, ustaliśmy co, gdzie, kiedy i jak. Pozostało nam tylko czekać do soboty aby wyruszyć na trasę. W piątek pod wieczór, jakoś przed 18 zadzwoniłem do Gibsona (Hubert), poznałem go ze dwa tygodnie wcześniej ścigając się z nim na ścieżce z Huty do centrum ;p. Chłopak zastanawiając się jeszcze krócej niż ja, zdecydował się z nami jechać. Zajęło mu to niecałe 5 minut, nie za zadawał zbędnych pytań co, gdzie, z kim i jak... Tak więc trafił się nam kolejny pozytywnie zakręcony wariat.

Przechodząc do sedna (jeśli ktoś przebrnął przez te wcześniejsze wypociny to szczerze mu współczuję), z Hubertem spotkałem się o 7:30 pod Mickiewiczem, miałem jak zwykle kilkuminutowy poślizg. Nic to, Hubert cierpliwie czekał. Do Shema na Ruczaj dojechaliśmy 2 minuty przed 8 a więc przed czasem. Po krótkiej gatce szmatce, Przemek zaczął prowadzić nas w stronę Skawiny a później Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie zrobiliśmy sobie pierwszy krótki postój na 2/3 fotki.
Z Kalwarii odbiliśmy na mniej uczęszczaną drogę przez m.in Skawinki w stronę Palczy.

W Skawinkach sfotografowaliśmy zabytkowy drewniany kościół św. Joachima z XVI w.:

Kościół św. Joachima w Skawinkach © stamper


Kościół w Skawinkach © stamper


W Palczy odbiliśmy na Budzów, Zembrzyce i wreszcie Suchą Beskidzką, gdzie umówiliśmy się na spotkanie z Elą (Niradhara) i Piotrkiem (Kajman), była godzina 11:30. Jako, że mieliśmy już trochę w nogach a w żołądku było pusto zamówiliśmy sobie jakieś żarcie w Karczmie Suskiej (jedzenie smaczne ale jak na mój apetyt było go za mało, ceny lekko zbójeckie, ale dało się przeżyć). Ela z Piotrkiem przyjechali z Kobiernic, mieli więc za sobą również spory odcinek trasy. W miłej atmosferze przy jedzonku, dowiedziałem się co nieco o ludziach z Bikestats i o samym portalu. Dostaliśmy od Niradhary naklejki Bikestats, aby można nas było wyłapać z tłumu. Chciałbym za nie raz jeszcze bardzo podziękować, od siebie i od dziewczyny, która również jest Bikestatowiczką ;).

Po 1.5 godzinnej mniej więcej przerwie i zrobieniu sobie wspólnych fotek grupa się rozdzieliła i tak Ela z Piotrkiem pojechali zwiedzać atrakcje Suchej Beskidzkiej a Hubert (Gibson) w ekspresowym tempie udał się samotnie z powrotem do Krakowa. My z kolei pojechaliśmy dalej na przełęcze Przysłop i Krowiarki ;).

Pamiątkowe zdjęcie z Suchej Beskidzkiej ze specjalną dedykacją dla Niradhary, która postanowiła "ustawić" mnie do pionu i zmobilizowała do zamieszczania zdjęć na swoim blogu. Kolejno od lewej ekipa z Bikestats: Piotrek (Kajman), Ela (Niradhara), Hubert (Gibson) i organizator wycieczki Przemek (Shem), ja jestem z drugiej strony obiektywu ;p:

Spotkanie w Suchej Beskidzkiej © stamper


Jak wspomniałem powyżej, razem z Shemem odbiliśmy z Suchej na przełęcz Przysłop (661 metrów n.p.m). Droga wznosiła się dosyć leniwie, podjazd nie sprawił mi jakiegoś problemu, po drodze Przemek zrobił mi zdjęcie jak jakiś wariat wyprzedza mnie i furmankę na trzeciego. Na przełęcz wyjechałem trochę przed Przemkiem, który nie chciał podnosić sobie tętna ;-p. Z przełęczy był fajny widok na góry, jednakże nie zrobiłem tam jakiegoś ciekawego zdjęcia, słońce stało za wysoko, zdjęcia wychodziły więc lekko zamglone i mało kontrastowe. Z przełęczy udaliśmy się w stronę Zawoi i naszego głównego celu czyli Krowiarek.
W Zawoi zatrzymaliśmy się na chwilę pod kolejnym drewnianym kościołem. Jak napisał w swojej relacji Shem (ja nie sprawdziłem) jest to: "kościół św. Klemensa, Papieża i Męczennika. Zbudowano go w 1888 r. Do zbudowania tego kościoła użyto drewna ze stojącego w tym miejscu poprzedniego kościoła z lat 1757-59".

url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie,97172,kosciol-w-zawoi.html]
Kościół w Zawoi © stamper
[/url]

Wyjeżdżając z Zawoi naszym oczom ukazała się Babia Góra, majestatyczny ośnieżony beskidzki kolos:

" title="Babia Góra" width="800" height="533" />
Babia Góra © stamper


Podjeżdżając pod przełęcz Krowiarki (1018 metrów n.p.m) musieliśmy założyć na nasze opony łańcuchy, bo bez nich ani rusz w takim terenie ;).

url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie,97181,znak-drogowy.html]
Znak drogowy © stamper
[/url]

Na Krowiarkach zatrzymaliśmy się na chwilę, zjadłem resztki swojego żarcia i podroczyłem się chwilę z kobietą sprzedającą tam oscypki, niestety nie miała nic o smaku czekoladowym, więc nie dokonałem u niej żadnego zakupu. Gdy mieliśmy już zbierać nasze dupska w drogę powrotną, na przełęcz od drugiej strony podjechał kolarz. Zatrzymał się na chwilkę i zaczęliśmy z nim rozmawiać. Spytałem się go skąd jest, okazało się, że z Nowego Sącza. Wystarczyło mi jedno spojrzenie na jego rower (nie na twarz ;) i wiedziałem, że to Kr1s1983 (Krzysiek) czyli numer 1 w tym roku z Bikestats. Robił sobie rekreacyjną 250 kilometrową trasę po górach ;). Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie, Krzysiek ze swoim wzrostem wygląda przy nas jak Wyrwidąb, ja mam niby z metr osiemdziesiąt a wyglądam przy nim jak kurdupel:

Krowiarki z chłopakami © stamper


Z Krowiarek wspólnie z Krzyśkiem zjechaliśmy do Makowa Podhalańskiego, Krzysiek bardzo nam odjeżdżał na zjeździe na swojej szosówce, mimo, że pedałowałem przez połowę zjazdu nie mogłem go dognać, musiał na nas zaczekać na dole. Z Zawoi pojechaliśmy w trójkę przez Skawicę w stronę Makowa Podhalańskiego. Mieliśmy w sumie ze 25 km z górki a jeszcze Kr1s1983 nas podciągał na swojej kolarce, więc do Makowa dotarliśmy w ekspresowym tempie. W Makowie Krzysiek się od nas odłączył, pojechał w stronę Krakowa głównymi drogami, a my postanowiliśmy się zmierzyć z jeszcze jednym większym podjazdem. Był to podjazd pod Makowską Górę (699 metrów n.p.m, wyjeżdża się na 602 metry). W przekroju całej trasy był to najbardziej stromy podjazd, jak się później okazało i tak jechaliśmy od tej łagodniejszej strony. Podjeżdżając zatrzymaliśmy się zrobić kilka zdjęć, z południowej strony zboczy roztaczały się chociażby takie widoki:

Widok z Makowskiej Góry © stamper


Z drugiej strony makowskiej góry są natomiast takie oto obrazki:

Makowska Góra © stamper


Widok z Makowskiej Góry © stamper


Zjeżdżając z Makowskiej Góry można było się naciąć na auta jadące z naprzeciwka, droga jest bardzo wąska i jest naprawdę stromo, w zeszłym roku droga ta była wyłożona betonowymi płytami, w tym jest już położony asfalt. Zjazd skończył się w Budzowie skąd pojechaliśmy w stronę Sułkowic. Po drodze czekał nas jeszcze niewielki podjazd pod przełęcz Sanguszki (480 m n.p.m).

Przełęcz Sanguszki © stamper


Powoli zapadał już zmierz więc po zrobieniu kilku fotek ruszyliśmy w te pędy w stronę Krakowa. Mieliśmy spory kawałek z górki bo aż do Sułkowic, skąd następnie przez Biertowice i Radziszów dojechaliśmy do Skawiny. Tu rozstałem się z Przemkiem, chciałem dokręcić jeszcze kilkanaście dodatkowych kilometrów aby wyszło mi 200 km, odbiłem więc w stronę Tyńca. Jechało mi się mimo zmroku bardzo fajnie, praktycznie zerowy ruch. Wszystko co dobre tego dnia skończyło się dla mnie gdy podjeżdżałem na małe szutrowe wzniesienie przed torem kajakowym. Podjeżdżając na te raptem z 5 metrowe wzniesienie zerwałem hak mocujący przerzutkę, pogiął mi się łańcuch i przerzutka też jest do wymiany. Nie mając ze sobą skuwacza ani zapasowego haka pojechałem sobie na rowero-hulajnodze do domu, zostało mi do pokonania jakieś 15 km od miejsca tego wypadku. Średnia mi trochę spadła ale nie było tak źle po 1,5 godzinie dotarłem do domu, niestety nie zrobiłem pierwszej tego roku dwusetki, zabrakło mi niecałe 6 km. Dałem sobie spokój z dokręcaniem kilometrów, hulajnoga nie jest dla mnie najwygodniejszym środkiem transportu a tak wyglądała moja przerzutka jak ją sfotografowałem rano:

Złamany hak © stamper


Dziękuję wszystkim z którymi jechałem (Przemek, Hubert, Krzysiek) i tym, których miałem przyjemność poznać i spotkać tego dnia (Ela i Piotrek). Mam nadzieję, że już niedługo ponownie spotkamy się na trasie.


Komentarze
niradhara
| 19:23 poniedziałek, 3 maja 2010 | linkuj Jeszcze raz dziękuję za miłe spotkanie. Relacja i fotki cudowne. Od dawna nikt mi niczego nie dedykował, więc się wzruszyłam ;)
Będę częstym gościem na Twoim blogu. Serdecznie pozdrawiam :)
shem
| 14:33 piątek, 30 kwietnia 2010 | linkuj Przednia relacja, nie źle się uśmiałem :-) Zdjęcia też ci się udały ;-P
niradhara
| 20:18 wtorek, 27 kwietnia 2010 | linkuj Czekam niecierpliwie na relację i obiecane fotki :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ludzi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]