Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi stamper vel kudłaty ze wschodniej roztoczańskiej wygwizdówki. Obecnie pomieszkuje sobie w bardzo zadymionej mieścinie, którą tubylcy zwą Krakowem. Wspólnie z Bikestats ma przejechane zaledwie 54489.15 kilometrów w tym 1132.07 w jakimś tam terenie. Mógłby jeździć więcej ale za dużo czasu marnuje na tego beznadziejnego bikestatowego bloga i inne internetowe dziadostwa. Na dziś większą radość sprawiają mu zagraniczne eskapady i w przyszłych latach będzie się starał powolutku, z sakwami eksplorować coraz to nowe obce terytoria. Jeździ sobie z bardzo małą prędkością średnią, coś około 19.92 km/h. Od czasu do czasu bywa obładowany sakwami jak wół (taką jazdę lubi najbardziej) i wcale się tym nie chwali, bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy stamper.bikestats.pl
Flagolicznik zamontowałem w drugiej połowie września 2010 roku. Free counters!
Dane wyjazdu:
112.21 km 1.60 km teren
07:18 h 15.37 km/h:
Maks. pr.:62.50 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2389 m
Kalorie: kcal

Południowy Krym jest przepiękny...

Środa, 29 września 2010 · dodano: 09.10.2010 | Komentarze 7

Na razie fotki, bo pisać mi się nie chce, ale nie bójcie się lenistwo niedługo zostanie przezwyciężone ;-)... Zdjęcia też może jeszcze jakieś wrzucę, ale to tylko może, przesyt jest niezdrowy.

Przyszedł w końcu czas aby coś tu jeszcze nabazgrać. Oczywiście nie chce mi się tego robić, ale jak obiecałem to muszę się troszku wysilić...

No więc tak, z tego co widać po zdjęciach musiałem wstać dosyć wcześnie, czyli jeszcze przed wschodem słońca. Tak też było w rzeczywistości, no może wstałem równo ze wschodem, nieważne. Tak jak napisałem poprzednio spałem tylko na alumacie, namiotu nie rozbijałem bo mi się nie chciało a zresztą wolę spać pod gołym niebem. Pogoda trzeba przyznać dopisała. Noc była naprawdę ciepła. Gdy się obudziłem spostrzegłem niedopitą butelkę winiacza. Nie miałem jednak ochoty na wypicie z samego rańca tego ustrojstwa, tak więc odepchnąłem myśl o tym jak najdalej od siebie i zabrałem się za robienie zdjęć. Jak już wspomniałem pogoda w nocy dopisała, z rana także nie miałem na co narzekać. Błękitne niebo i piękny wschód słońca w otoczeniu morza i skalnych klifów. Czego można chcieć więcej robiąc zdjęcia?

Będąc w Polsce często myślę o jakimś porannym wyskoku na zdjęcia, nigdy jednak mi się nie chce. Znaczy się czasem uda mi się gdzieś rano wyskoczyć, ale wtedy zwykle pogoda jest do bani. Tak więc jedynie podczas rowerowych wypraw mam możliwość fotografowania o wschodzie słońca. Jako, że tym razem zabrałem ze sobą statyw to zdjęcia w takim właśnie oświetleniu robiło mi się bardziej komfortowo. Napstrykałem więc dobrych kilkadziesiąt zdjęć których nie za bardzo chce mi się tu więcej wrzucać bo i po co? Tyle może wystarczy co?.

Jarek z Martą wstali trochę później, strzeliliśmy sobie wspólnie kilka głupkowatych zdjęć i wzięliśmy się za zwijanie naszego karawanu. Dzień powoli wstawał a jak się okazało miał być dla nas wyjątkowo długi a noc wyjątkowo krótka, przynajmniej dla mnie ;-) (choć moi towarzysze mieli nie mniejsze przygody hehehe).

W końcu ruszyliśmy w trasę. Martwiła mnie trochę nikła ilość wody jaką mieliśmy ze sobą. Chcieliśmy z Martą poprzedniego dnia zakupić w markecie jeszcze jedną dwulitrową butelkę, ale Jarek stwierdził, że jest nam niepotrzebna bo przecież następnego dnia z samego rana natrafimy na jakieś wiochy, gdzie napełnimy nasze wyschnięte bukłaki. Oczywiście okazało się, że to Marta i ja mieliśmy rację a nie nasz lekkoduch i wieczny optymista Jarosław S. Do najbliższej wioski dojechaliśmy dopiero po 23/24 km, w tym zaliczyliśmy co najmniej 15 km podjazdu. No cóż trzeba było wystawić jęzory na zewnątrz i oblizując się po brodzie przeć przed siebie.

Gdy w końcu dotarliśmy do pierwszej napotkanej wioski podładowaliśmy tam swoje energetyczne baterie jakimiś miejscowymi przysmakami oraz napoiliśmy swoje wysuszone wnętrza. Wioska ta leżała nad samym morzem, mieliśmy zamiar się w nim wykąpać, jednakże temperatura wody skutecznie nas do tego zniechęciła. Posiedzieliśmy więc sobie chwilkę nad morzem i po kilkudziesięciu minutach ruszyliśmy w dalszą drogę. Od razu czekał nas ostry podjazd.

Wschód słońca nad Morzem Czarnym, Krym. © stamper


Morze Czarne, wschód słońca. © stamper


I kto tu jest silnieszy? © stamper


Krymskie wybrzeże. © stamper


Morze Czarne © stamper


Jarek na krymskich drogach. © stamper


Krymskie klimaty... © stamper


Krymskie krajobrazy. © stamper


Podjazd ten wyglądał właśnie tak (zdjęcie poniżej), niby nic specjalnego ale ciągłe zjeżdżanie z 400 metrów nad poziom morza i ponowne wdrapywanie się na 400 metrów może troszkę człowieka zmęczyć. Ja bardzo lubię góry i podjazdy, Jarek także dobrze sobie z nimi radzi, tak więc dosyć sprawnie parliśmy pod górę. Te ciągłe przewyższenia były największą próbą dla Marty, która nie miała do tej pory zbyt wielkiego doświadczenia w zdobywaniu coraz to nowych przełęczy. Dziewczyna jednak bardzo dzielnie dawała sobie radę. Nie obyło się czasem bez pchania, ale ogólnie przez całą trasę jechała bardzo równo i narzekała. A trzeba przyznać, że zaliczyła z nami dosyć hardcorowy wypad hehe, nie jeden chłop by się wkur...ił jadąc z nami tę trasę a Marta zniosła ją bez histerii ;-). Za co z mojej strony zyskała naprawdę wielki rowerowy (i nie tylko) szacunek.

Krymskie serpentyny © stamper


Malorichens'ke, katedra św. Mikołaja, Krym. © stamper


Malorichens'ke, freski na katedrze św. Mikołaja. © stamper


Katedra świętego Mikołaja, Malorichens'ke. © stamper


Okulbaczona kobyłka. © stamper


Porowerowa gimnastyka. © stamper


Góry Krymu, okolice Ałuszty. © stamper


Góry Krymu, 10 km Ałuszty. © stamper


Muzyka tego zespołu ostatnio trochę mi się rozbija po makówce, może komuś również się spodoba...




Komentarze
bartek9007
| 20:09 niedziela, 10 października 2010 | linkuj heh tez tak mam ze mi sie wydaje ze beznadziejne zdjecia robie, a wiele osob mowi ze ladne * nie widzialo np twoich ;p), no ale moze w koncu sie to odmieni, jak kupie lustrzanke, bo na razie mam uposledzony kompakt bez mozliwosci regualcji czasu i przeslony... zostaje pomyslowosc i kompjuter ;p
pzdr
stamper
| 13:09 sobota, 9 października 2010 | linkuj No ja tam z pewnością jeszcze wrócę, jak nie w przyszłym roku, to za dwa lata. Namiary na nocleg mam, mądrzejszy też jestem co do samej podróży koleją (może pojadę całość drogi na rowerze). Wrócę tam dlatego, że teraz jednak na sporo miejsc zabrakło nam czasu. Najbardziej żałuję, że pogoda następnego dnia była dupiata, wiał taki huragan, że z górki zamiast jechac 50 km/h jechałem 6 albo 7. Strasznie nas to spowolniło i gdy z Jałty jechaliśmy do Bakczysaraju zastała nas noc. A były tam z pewnością niesamowite widoki, ponieważ, wyjeżdża się tam na wysokość 1201 metrów nad poziomem morza. W ogóle z tych niecałych 600 km na Ukrainie, to przynajmniej 350 przejechaliśmy w nocy ;-). Zawsze to jakaś przygoda (nocna jazda), ale wiem, że muszę tam wrócić aby jednak nasycić swe oczy raz jeszcze tą wspaniałą krymską przyrodą.
Pozdrower.
stamper
| 13:02 sobota, 9 października 2010 | linkuj Bez przesady Bartek, ja naprawdę nie lubię swoich zdjęć, bardzo rzadko mi się coś mojego podoba. Cieszę się jednak, że komuś się te zdjęcia podobają.
bartek9007
| 12:58 sobota, 9 października 2010 | linkuj heh jest skromnosc ;D nieudolne :D milo by bylo byc tak nieudolnym ;p
stamper
| 12:47 sobota, 9 października 2010 | linkuj Zdjęcia tego nie ukażą, tym bardziej tak nieudolne jak moje, tam trzeba po prostu pojechać i samemu to zobaczyć.
Pozdrower.
tomecki
| 12:44 sobota, 9 października 2010 | linkuj nie da sie ukryć , jest przepiekny
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa jlrek
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]