Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi stamper vel kudłaty ze wschodniej roztoczańskiej wygwizdówki. Obecnie pomieszkuje sobie w bardzo zadymionej mieścinie, którą tubylcy zwą Krakowem. Wspólnie z Bikestats ma przejechane zaledwie 54489.15 kilometrów w tym 1132.07 w jakimś tam terenie. Mógłby jeździć więcej ale za dużo czasu marnuje na tego beznadziejnego bikestatowego bloga i inne internetowe dziadostwa. Na dziś większą radość sprawiają mu zagraniczne eskapady i w przyszłych latach będzie się starał powolutku, z sakwami eksplorować coraz to nowe obce terytoria. Jeździ sobie z bardzo małą prędkością średnią, coś około 19.92 km/h. Od czasu do czasu bywa obładowany sakwami jak wół (taką jazdę lubi najbardziej) i wcale się tym nie chwali, bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy stamper.bikestats.pl
Flagolicznik zamontowałem w drugiej połowie września 2010 roku. Free counters!
Dane wyjazdu:
60.34 km 30.20 km teren
04:27 h 13.56 km/h:
Maks. pr.:28.10 km/h
Temperatura:-11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Śnieżny armagedon...

Środa, 1 grudnia 2010 · dodano: 01.12.2010 | Komentarze 1

To co dzisiaj działo się z pogodą w Krakowie (z pewnością nie tylko w Kraku) to była istna masakra. Do 14:30 spoko, śnieg nie padał, mrozu było z -11, ale to akurat nie jest jakież ekstremum. Za to po 15 to już się zrobiła taka zawierucha, że łeb urywało. Wiatr ze wschodu i północy był tak silny, że rzucał mi rowerem na oblodzonych drogach jak jakąś zabawką, do tego doszła jeszcze śnieżyca. Kraków momentalnie stanął w korku, drogi stały się kompletnie nieprzejezdne, pługi nie nadążały z odśnieżaniem głównych dróg a co tu dopiero mówić o bocznych po których w większości musiałem dziś śmigać.

Kilka razy wypadłem z siodła, ale niegroźnie, kilka razy musiałem przeprowadzać rower przez pół metrowe zaspy ale powiedziałem sobie, że to chuj...stwo mnie nie pokona i nie będę pchał roweru (chłopakom z pracy kilka razy dzisiaj się zdarzyło pchać rower bo nie szło jechać). Roweru nie pchałem i mogę to uznać za swoje zwycięstwo. Zawsze tak mam gdy pogoda jest masakryczna, to mówię sobie, że coś takiego mi nie dokopie. Jak dotąd zawsze skutkuje, choć dziś walka była bardzo wyrównana ;-). Koledzy z pracy, którzy pracują tam po kilka lat, mówili, że takiej zamieci to nie pamiętają. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej, bo jak nie to znowu czeka mnie kilkanaście godzin zmagań z tym śnieżnym dziadostwem.

Na tym wietrze złamała mi się dziś moja wiekowa wysłużona stopka oraz popsułem drugie zapięcie w saszetce biodrowej, więc jutro z rana będę musiał się udać na jakieś zakupy.

Jedynym plusem takiej pogody, jest to, że ludzie dają większe napiwki, gdy widzą, w jakich warunkach i jakim środkiem transportu dostarczam im żarcie. Kask na głowie to jednak dobry pomysł, nie tylko ze względu na moje większe bezpieczeństwo ;-p.

Te 30 km terenu to oczywiście miejska walka po nieodśnieżonych ulicach, chodnikach i innych zaspach. Wpisuję to jako teren i to wyjątkowo złośliwy bo jako zwykłą jazdę tego nie uznam.




Komentarze
Kajman
| 08:30 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj Ja przestraszyłem się wczoraj jazdy do Krakowa i odpuściłem:(
Podziwiam:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nnejt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]