Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi stamper vel kudłaty ze wschodniej roztoczańskiej wygwizdówki. Obecnie pomieszkuje sobie w bardzo zadymionej mieścinie, którą tubylcy zwą Krakowem. Wspólnie z Bikestats ma przejechane zaledwie 54489.15 kilometrów w tym 1132.07 w jakimś tam terenie. Mógłby jeździć więcej ale za dużo czasu marnuje na tego beznadziejnego bikestatowego bloga i inne internetowe dziadostwa. Na dziś większą radość sprawiają mu zagraniczne eskapady i w przyszłych latach będzie się starał powolutku, z sakwami eksplorować coraz to nowe obce terytoria. Jeździ sobie z bardzo małą prędkością średnią, coś około 19.92 km/h. Od czasu do czasu bywa obładowany sakwami jak wół (taką jazdę lubi najbardziej) i wcale się tym nie chwali, bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy stamper.bikestats.pl
Flagolicznik zamontowałem w drugiej połowie września 2010 roku. Free counters!
Dane wyjazdu:
60.76 km 0.20 km teren
03:15 h 18.70 km/h:
Maks. pr.:45.19 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:256 m
Kalorie: kcal

Skandynawia. Dzień pierwszy a właściwie drugi... Ystad - Fulltofta Kyrka.

Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 4

Nadszedł w końcu czas aby uzupełnić te swoje wycieczkowe wypociny. Nie chce mi się strasznie, ale jakoś muszę się do tego zmusić, a zmuszam się do napisania czegokolwiek już dobre kilka tygodni hehe.

18 czerwca to pierwszy dzień jazdy a drugi od wyjechania z Krakowa. Poprzedni dzień i noc spędziłem w pociągu. Bite 13.5 godziny w naszym gównianym PKP, które jak zwykle dało dupy i zaserwowało rowerzystom aż jeden wagon z wieszakami na nasze wiełasipiedy. Wieszaki były aż na 3 rowery, słownie trzy, a rowerzystów około 20. No cóż w sumie czego ja się spodziewałem. Dwa lata temu, gdy również pokonywałem trasę Kraków-Świnoujście pociągiem, takiego wagonu nie było wcale. Więc jak widać postęp jest. Żartuję oczywiście, pkp to totalna żenada. W pociągu poznałem kilka zabawnych osób, m.in dwóch Krzysztofów (jeden z nich jechał na rowerową wycieczkę po Danii) oraz bardzo zabawnego Krystiana i Roberta, którzy wybierali się na kilkuset kilometrową trasę po polskim wybrzeżu. Całe bite 13.5 godziny przesiedziałem w przedziale rowerowym na podłodze, spałem ze 3 godziny, tyle też wypiłem piw i łyknąłem co nieco wódeczki. Było dosyć zabawnie. Dzięki chłopaki za miło spędzony czas.

Do Świnoujścia dotarłem około godziny 8 rano, Pomorze wita mnie deszczem, a jakżeby inaczej. Jak ja jadę do Skandynawii to zawsze musi padać. Nie pierwszy to przecież raz. Wydaję ostatnie polskie grosze, których prawdę mówiąc nie mam za wiele i udaję się do poczekalni promowej, gdzie obklejam półtorej swojej mapy. Na więcej nie starcza mi taśmy ;-p. Na prom do Szwecji wsiadam o 12, o 13 wypływamy. Podczas rejsu robię kilka gniotowatych zdjęć, tak złych, że nie warto je tu zamieszczać. Czytam instrukcję obsługi nowego aparatu i trochę książkę. Ogólnie trochę się nudzę. Kupuję sobie ostatni normalny obiad, naprawdę smaczny tak na marginesie (bigos i kiełbaska z ziemniakami) i czekam aż dobijemy do szwedzkiego wybrzeża.

Do Ystad zawijamy o godzinie 20:20. 10 minut później jestem już w trasie. Rower mam cieżki jak diabli, jak zwykle się przeładowałem i zabrałem mnóstwo niepotrzebnych rzeczy. Mam zamiar wykręcić dziś jeszcze trochę km.
Od samego startu czuję lekki głód. Za Sjöbo rozglądam się za jakimś przystankiem aby coś przekąsić. Znajduję stację z ławkami ok. 10 km dalej. Lekko pokropuje deszcz. Jest już po 22. Jem kanapki z czekoladą, humor jak to zwykle u mnie po zjedzeniu czekolady, znacznie mi się poprawia. Do zamierzonego celu czyli Fulltofty docieram po północy. Mam za sobą ciut powyżej 60 km, teren był troszkę pofalowany. Jako, że był to mój dopiero pierwszy dzień musiałem się trochę przyzwyczajać do jazdy z takim obciążeniem. Nocleg mam w inwalidzkim kibelku, pamiętałem go doskonale z mojej i Adaptera skandynawskiej wycieczki sprzed 2 lat. Śpi mi się tam doskonale ;-).

Na Bałtyku... © stamper


&feature=related


Trasa biegła mniej więcej tak:

/


Komentarze
stamper
| 20:49 niedziela, 21 sierpnia 2011 | linkuj Te odcinki w środkowej części Szwecji to znam, tak jechałem m.in dwa lata temu http://www.bikemap.net/route/874896#lat=59.00238&lng=12.39395&zoom=10&type=0, przez Torsby również jechałem rowerem, w drodze powrotnej z Kristiansund do Ystad. Okolice Torsby odwiedziłem też w 2004 roku, wtedy dobrze zjeździliśmy tamte rejony, tyle, że również autem. Pracowałem tam w różnych miejscach około miesiąca. Wtedy w ogóle trochę nas poniosło, bo zahaczyliśmy chociażby o Nordakapp hehe. W tym roku nie powtórzyłem tych odcinków tras.
Pozdrawiam
daniel3ttt
| 20:08 niedziela, 21 sierpnia 2011 | linkuj Ja byłem 3 razy po 3 miesiące w Szwecji w pracy. Jeździłem samochodem a rower miałem ze sobą raz i jeździłem najczęściej w weekendy jak nie pracowaliśmy. Kilka tras zaznaczyłem na http://www.bikemap.net/user/daniel3ttt Byłem też we Finlandii a w Norwegii tylko kilkaset metrów za granicą:)
stamper
| 18:53 niedziela, 21 sierpnia 2011 | linkuj Coś około 280 złotych w jedną stronę. To była moja 2 rowerowa wycieczka po Skandynawii a czwarta wizyta w ogóle (w Szwecji 4 a w Norwegii 3). Jak dasz znać gdzie Ty byłeś to Ci odpiszę czy coś powtórzyłem.
Pozdrower.
daniel3ttt
| 18:32 niedziela, 21 sierpnia 2011 | linkuj Ile teraz bilet na prom z rowerem kosztuje? Też byłem z rowerkiem w Skandynawii i ciekawi mnie czy odwiedziłeś miejsca gdzie ja byłem:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa siety
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]