Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi stamper vel kudłaty ze wschodniej roztoczańskiej wygwizdówki. Obecnie pomieszkuje sobie w bardzo zadymionej mieścinie, którą tubylcy zwą Krakowem. Wspólnie z Bikestats ma przejechane zaledwie 54489.15 kilometrów w tym 1132.07 w jakimś tam terenie. Mógłby jeździć więcej ale za dużo czasu marnuje na tego beznadziejnego bikestatowego bloga i inne internetowe dziadostwa. Na dziś większą radość sprawiają mu zagraniczne eskapady i w przyszłych latach będzie się starał powolutku, z sakwami eksplorować coraz to nowe obce terytoria. Jeździ sobie z bardzo małą prędkością średnią, coś około 19.92 km/h. Od czasu do czasu bywa obładowany sakwami jak wół (taką jazdę lubi najbardziej) i wcale się tym nie chwali, bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy stamper.bikestats.pl
Flagolicznik zamontowałem w drugiej połowie września 2010 roku. Free counters!
Dane wyjazdu:
134.03 km 0.00 km teren
07:22 h 18.19 km/h:
Maks. pr.:56.93 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:956 m
Kalorie: kcal

Skandynawia. Dzień VI. Most nad Boensfjorden - stacja kolejowa w Stryken...

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 2

Rano zbieram się dosyć wolno, nie za dobrze się dziś czuję. Jestem bardzo senny i boli mnie brzuch. Przed wyruszeniem naprawiam też małą usterkę, wysunęła mi sie wsuwka z v-breaka. Na szlak wyruszam po 10, na przywitanie z nowym dniem dostaję 1.5 km podjazdu. Oczy pieką mnie jak diabli, przysypiam za kierownicą i w dalszym ciągu boli mnie brzuch. Przyczyną senności jest prawdopodobnie to, że tabletkę przeciw alergii połknąłem z rana a nie tuż przed snem a jeden ze skutków ubocznych tych tabletek to właśnie nadmierna senność.

Do Rakkestad (23 km) dojeżdżam bardzo niemrawo. Stąd odbijam na 22-jkę do Mysen i dalej do Lillestrøm. Na głównej drodze ruch od razu staje się większy, pojawiają się też w końcu charakterystyczne, żółte norweskie pasy na jezdni. Na 35 km zatrzymuję się przy jakimś przydrożnym kościółku aby podjeść sobie co nieco. Niestety Norwegia to nie Szwecja i kościół jest zamknięty więc nie mam szansy podładować sobie baterii w telefonie i aparacie (w Szwecji praktycznie wszystkie kościoły są otwarte w trakcie dnia, w Norwegii za to 90% kościółków jest zamknięte, otwierają je tylko w określone dni).

Mimo słonecznej pogody wcale nie czuje się ciepła, wieje bardzo zimny północny wiatr, jadę więc większość drogi w wiatrówce. W dalszym ciągu czuję się źle, być może to potęguje u mnie odczucie przejmującego chłodu. Następny dłuższy postój mam w miejscowości w Bastadr (szkoda, że nie Bastard hehe). Postanawiam się trochę zdrzemnąć bo inaczej wpadnę do rowu bądź pod jakiś samochód. Na tę drzemkę i posiłek schodzi mi ponad 2 godziny. Jest już 17:30 a ja mam dziś przejechane zaledwie 58 km. Zaczynam więc nieźle zasuwać, czuję się już znacznie lepiej, wreszcie atakuję podjazdy i nie jadę jak śnięta ryba. Można powiedzieć, że wrócił stary dobry Kudłaty. Przed i w samym Fetsund pstrykam kilka zdjęć, jadę wzdłuż jeziora Oyeren.

Centrum Lillestrøm mijam bokiem, kieruję się na Skedsmokorset i dalej na Slattum oraz drogę numer 4. Na tym boczny odcinku jest kilka fajnych krótkich stromych zjazdów i podjazdów. Na jednym z takich zjazdów wyciągam prawie 57 km/h. Gdy wjeżdżam w końcu na 4-kę jazdę ulicą przeplatam z jazdą rowerówką. Kieruję się w stronę Gjowik. Kilkanaście km za Rotnes droga nr 4 staje się autostradą z zakazem jazdy dla rowerów, zjeżdżam więc z niej i znajduję nocleg na stacji kolejowej w Stryken. Jest północ, niebo coraz bardziej się chmurzy...

Zdjęcia:

W drodze do Mysen... © stamper


Kościółek, okolice Fetsund. © stamper


Widziane z daleka... © stamper


Most kolejowy w Fetsund. © stamper


Okolice Lillstroem. © stamper


Coraz dalej na północ... © stamper


Ten kawałek muzyczny średnio mi pasuje do dzisiejszego opisu ale jak już mi wskoczył na play listę to niech się i tutaj pojawi ;-).



Mapka:




Komentarze
stamper
| 07:51 niedziela, 28 sierpnia 2011 | linkuj Bo ten pierwszy tydzień był nudny, nie robiłem w tym czasie za wiele zdjęć, pogoda choć może nie widać tego po zdjęciach była pod psem. Jak słońce trochę wylazło zza chmur to jakieś tam zdjęcia zrobiłem ale tak jak piszę, fotografować zacząłem trochę więcej dopiero gdy na dobre wjechałem w norweskie góry... Zresztą mi się nigdy nie podobają moje zdjęcia więc nie widzę sensu wrzucania 20 pstryków z jednego dnia. Za dwa wpisy wrzucę ciut więcej gniotków specjalnie dla Ciebie ;-). Teraz spadam zobaczyć powerade maraton.
Pozdrower
Kajman
| 07:40 niedziela, 28 sierpnia 2011 | linkuj Coś oszczędnie z tymi fotkami, więcej proszę:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iniec
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]