Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi stamper vel kudłaty ze wschodniej roztoczańskiej wygwizdówki. Obecnie pomieszkuje sobie w bardzo zadymionej mieścinie, którą tubylcy zwą Krakowem. Wspólnie z Bikestats ma przejechane zaledwie 54489.15 kilometrów w tym 1132.07 w jakimś tam terenie. Mógłby jeździć więcej ale za dużo czasu marnuje na tego beznadziejnego bikestatowego bloga i inne internetowe dziadostwa. Na dziś większą radość sprawiają mu zagraniczne eskapady i w przyszłych latach będzie się starał powolutku, z sakwami eksplorować coraz to nowe obce terytoria. Jeździ sobie z bardzo małą prędkością średnią, coś około 19.92 km/h. Od czasu do czasu bywa obładowany sakwami jak wół (taką jazdę lubi najbardziej) i wcale się tym nie chwali, bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy stamper.bikestats.pl
Flagolicznik zamontowałem w drugiej połowie września 2010 roku. Free counters!
Dane wyjazdu:
84.02 km 27.50 km teren
06:12 h 13.55 km/h:
Maks. pr.:50.75 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1154 m
Kalorie: kcal

Skandynawia dzień IX , przywitanie z Rallarvegen...

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 28.04.2012 | Komentarze 0

Krajobrazy Norwegii, rzeka Votna i okoliczne wzgórza. © stamper


Budzę się o 4:50 rano. Jest już oczywiście jasno, po chwili ponownie zasypiam i budzę się około 7:30. Zauważam, że chyba spałem na telefonie bo całkowicie rozładowała mi się bateria. Zbieram się dosyć sprawnie (jak na mnie), w sumie nawet nic mnie nie boli mimo, że spałem o tak:

Bale noclegowe. © stamper


Na trasę wyruszam o 8:30. Sprawnie dojeżdżam do Al. Tamtejsza kyrka jest zamknięta, więc nie mam możliwości podładować tam telefonu. Bez śniadania dojeżdżam do Hagafoss (ok. 20 km) gdzie znajduję świetną toaletę w której praktycznie cały się myję oraz ładuję telefon, mp3 i baterie do aparatu. Bateria z 60d okazuje się niestety zjeb...na i nie chce się podładować, dobrze że mam dwie. Niestety ten zamiennik wytrzymał jedynie jeden cykl, pieniądze wyrzucone w błoto. W Hagafoss spędzam około 2.5 godziny, gotuję tam sobie jedzenie i robię zdjęcia pobliskiej kyrki i staram się co nieco opalić...

Hagafoss kyrka. © stamper


Podczas tego postoju po "moją" miejscówkę podjeżdża miłe starsze małżeństwo z Bydgoszczy (podróżują autem). Rozmawiam z nimi z pół godziny po czym ruszamy każdy w swoją stronę, zostaję przez nich obdarowany golonką w puszcze, pomidorami, cebulą i papryką ;-). Gdy w końcu około 13 ruszam swe dupsko mam już tylko i wyłącznie pod górkę. Najpierw 11 km do Geilo a później jeszcze 20 km do Haugastol (1000 m.n.p.m.) gdzie rozpoczyna się słynna Rallarvegen. Nie są to może jakieś ostre podjazdy, ponieważ mają po około 6/7% nachylenia ale są dosyć długie po 2/3 km. Po każdym takim podjeździe jest małe wypłaszczenie i znowu górka i tak w kółko. Zawrotnych prędkości więc nie osiągam. Po drodze pstrykam kilka zdjęć:

Tuż za Hagafoss. © stamper


W drodze do Haugastol. © stamper


Wspinam się coraz wyżej... © stamper


Malownicze domki letniskowe. © stamper


Ustevatnet bądź Sloddfjorden. © stamper


Kilkanaście minut po 17 docieram do Haugastoll, bazy wypadowej na Rallarvegen. Miejscowość położona jest na wysokości 1000 m.n.p.m. Robię sobie krótką przerwę nad jeziorkiem, jednak po chwili uciekam bo meszki za bardzo gryzą mnie po całym ciele.

Haugastol... © stamper


W Haugastol zaczyna się szuter. Na liczniku mam 56.5 km. Pierwsze km są bardzo łatwe technicznie mimo, że jestem na wysokości ponad 1000 metrów.. Po jakichś 3/4 km zatrzymuję się na obiadek, gdy tak sobie siedzę zauważa mnie holenderski sakwiarz. Marco bo tak mu na imię to niezły wymiatacz, na rowerze przemierzył m.in Patagonię, kilka razy bywał w Skandynawii, odwiedził Szkocję, Irlandię, Francję, Włochy, Korsykę, USA (Nowy Jork - San Francisco) i cholera wie gdzie jeszcze. Jadę z nim następne 10 km. Jest trochę zdziwiony wielkością mojego bagażu (jak zwykle objuczyłem się jak wół), sam ma może ciut ponad połowę moich gratów. Marco zatrzymuje się kilkanaście km od Haugastol, ok 15 km od Finse (odległość z Haugastol do Finse to około 28 km). Siedzę z nim jeszcze trochę, wspólnie jemy kolację. Częstuję go polskim serem i podarowaną dziś rano golonką. Bardzo mu to nasze jedzenie smakuje.

Widoki z Rallarvegen. © stamper


Mój holenderski towarzysz. © stamper


Marco rozbija obóz. © stamper


Przed 22 postanawiam się w końcu zbierać bo mam zamiar dojechać jeszcze co najmniej do Finse. Po drodze robię jeszcze trochę zdjęć, teren staje się coraz trudniejszy do jazdy, pojawia się tez śnieg. Na jednym zjeździe wpadam w sporą dziurę, łapię pierwszego kapcia na tej wycieczce (jak się później okazało po oddzieleniu się od Marco prześladował mnie coraz większy pech). Jest 22:40, trochę schodzi mi ze zmianą dętki bo muszę pozdejmować sakwy i wór transportowy. Do Finse docieram o północy. Lekko mży. Kręcę się po wiosce szukając jakiejś miejscówki do spania. W końcu znajduję półtorametrową plastikową balię w tunelu kolejowym, nie jest mi za wygodnie bo balia jest ustawiona pod skosem i jest sporo za mała ale przynajmniej na mnie nie pada. Szybko zasypiam, nocleg ma wysokości 1216 m.n.p.m.

Wiatro-śniegochron. © stamper


Rallarvegen. © stamper


Norwegia, Rallarvegen. © stamper


Długie norweskie dni... © stamper





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa umies
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]