Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi stamper vel kudłaty ze wschodniej roztoczańskiej wygwizdówki. Obecnie pomieszkuje sobie w bardzo zadymionej mieścinie, którą tubylcy zwą Krakowem. Wspólnie z Bikestats ma przejechane zaledwie 54489.15 kilometrów w tym 1132.07 w jakimś tam terenie. Mógłby jeździć więcej ale za dużo czasu marnuje na tego beznadziejnego bikestatowego bloga i inne internetowe dziadostwa. Na dziś większą radość sprawiają mu zagraniczne eskapady i w przyszłych latach będzie się starał powolutku, z sakwami eksplorować coraz to nowe obce terytoria. Jeździ sobie z bardzo małą prędkością średnią, coś około 19.92 km/h. Od czasu do czasu bywa obładowany sakwami jak wół (taką jazdę lubi najbardziej) i wcale się tym nie chwali, bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy stamper.bikestats.pl
Flagolicznik zamontowałem w drugiej połowie września 2010 roku. Free counters!
Wpisy archiwalne w kategorii

Wypady z Beatą

Dystans całkowity:5449.17 km (w terenie 215.78 km; 3.96%)
Czas w ruchu:278:36
Średnia prędkość:19.56 km/h
Maksymalna prędkość:69.78 km/h
Suma podjazdów:21693 m
Maks. tętno maksymalne:193 (0 %)
Liczba aktywności:109
Średnio na aktywność:49.99 km i 2h 33m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
52.97 km 0.72 km teren
02:39 h 19.99 km/h:
Maks. pr.:48.48 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bulwary...

Wtorek, 12 kwietnia 2011 · dodano: 15.04.2011 | Komentarze 2

Na dziś mieliśmy plan z Rudziskiem zrobić 52 km hehe. Było to konieczne aby zaokrąglić pewną liczbę ;-). Około południa podjechaliśmy na zakupy, bo lodówka aż straszyła brakami w wyżywieniu. Po obiadku wyruszyliśmy na krakowskie ścieżki. Pogoda nie była zbyt pewna więc postanowiliśmy podjechać co najwyżej na Tyniec. W pierwszą stronę wiało tak, że mało łbów nam nie pourywało, za to w drugą stronę było git malina. Przy torze kajakowym zatrzymaliśmy się na chwilę aby pstryknąć kilka gniotków trenującym tam kajakarzom:

Walka z żywiołem. © stamper


Kajakarstwo górskie. © stamper


Co ja tutaj robię? © stamper


Sznurki do prania. © stamper


Bydlaki wciąż stoją. © stamper


Po krótkim pstrykadle podjechaliśmy 2 km w stronę Tyńca i stamtąd już nazad z niezłym wiatrem w plecy w stronę domu. Oczywiście nie mogło się obyć bez przygód więc Beata zerwała łańcuch. Początkowo chciałem go sczepić bez spinki ale po 2/3 nieudanych próbach zaaplikowałem mu "profesjonalnego spinacza". Jako, że zeszło mi z tym ze 20 minut do mieszkania wróciliśmy już o lekkiej ciemnicy.
Plan oczywiście zrealizowaliśmy ;-).




Dane wyjazdu:
27.17 km 0.00 km teren
01:18 h 20.90 km/h:
Maks. pr.:46.08 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bulwary...

Niedziela, 10 kwietnia 2011 · dodano: 11.04.2011 | Komentarze 0

Trochę się dziś pobyczyłem po bulwarach razem z B., wiaterek generalnie wrogiem nam nie był. Trochę się biedaczek kotłował sam ze sobą, ale tak groźny jak kilka dni temu to już nie był ;-).



Dane wyjazdu:
13.21 km 0.00 km teren
00:38 h 20.86 km/h:
Maks. pr.:36.59 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wypróbować lemoniadkę...

Czwartek, 7 kwietnia 2011 · dodano: 08.04.2011 | Komentarze 0

Rano do ortopedy a wieczorem wypróbować lemondkę. Zamontowałem ją na scocie. Aby tego dokonać merida musiała chwilowo stracić kierownicę, oddała ją po prostu Scottosławowi. Wsio to montowałem z użyciem śmiesznej podkładki pogrubiającej bo meridowska prowadnica to szczupła 25.4-ka a scottowa kiera to grubaśna beczka o wymiarach 31.8 mm (i bądź tu człowieku uniwersalny).
Zobaczymy jak mi się z tym wynalazkiem będzie jeździć, na razie czuję, że mam mało miejsca na kierownicy a pomykając z łapskami na lemondce czuję się jakoś niepewnie, tak jakbym miał zaraz fiknąć przed przednie kółko. No ale wszystko jest do wyćwiczenia. Walka z moim koleżką wiatrem nabierze teraz innych kaształtów hehe...

Po raz kolejny zapuszczam mojego nowego muzycznego kolegę, tym razem trochę zmienił osprzęt ;-).



Dane wyjazdu:
20.62 km 0.00 km teren
01:04 h 19.33 km/h:
Maks. pr.:35.26 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trzy żywioły...

Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 2

Dziś około 9 godzin spędziłem na festiwalu podróżniczym "Trzy żywioły", była to moja druga wizyta na tym festiwalu. Pierwszy raz byłem tam w zeszłym roku. Wydaje mi się, że w tym roku przyszło mniej ludzi niż w zeszłym, może wpływ na to miała piękna pogoda (rok temu było paskudnie, dziś przepięknie i ludzie np wybrali się na rowery a nie na festiwal).
Nic to, ważne, że impreza znowu się udała, naprawdę serce rośnie gdy słucha się relacji młodych podróżników z Polski, którzy z wielką fantazją i zacięciem eksplorują odległe kraje. Miło było ponownie wysłuchać opowieści Robba i Ani Maciąg, których poznałem na tym festiwalu w zeszłym roku. Szczęśliwie wrócili z rowerowej ośmiomiesięcznej wyprawy jedwabnym szlakiem. W ogóle Azja centralna dominowała tego dnia na podróżniczych prezentacjach.
Szczególnie podobała mi się prezentacja Tomka Grzywaczewskiego i Bartosza Malinowskiego pt "Długi marsz do Wolności (Jakuck – Kalkuta)" oraz relacja Kasi Gembalik pt: "Sybir na trzech kołach i Moskwiczem". Opowieści te okraszone były mnóstwem zabawnych anegdot i historyjek, poza tym towarzyszyły im przepiękne zdjęcia (szczególnie obfitowała w nie prezentacja chłopaków, ich kompan podróży, fotograf i kamerzysta miał na imię bodajże Filip, niestety nie pamiętam nazwiska a programie festiwalu też o nim nie wspomniano z nazwiska, mimo, że wykonał kawał niesamowitej pracy).

Jutro również wybieram się na kilka godzin do Nowohuckiego Centrum Kultury, niestety nie będę mógł obejrzeć wszystkich pokazów ponieważ na 17 muszę być w robocie ;-(.

<Opis linka.pl.xyz[/youtube]

Dane wyjazdu:
66.80 km 0.00 km teren
03:42 h 18.05 km/h:
Maks. pr.:55.91 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:557 m
Kalorie: kcal

Dobczyce...

Sobota, 12 lutego 2011 · dodano: 22.02.2011 | Komentarze 4

Jakiś czas temu wspólnie z Rudziskiem nawiedziliśmy Dobczyce. Strasznie nie chciało mi się dodawać tego wpisu, w sumie nie wiem nawet dlaczego, jakoś ostatnio mnie ogarnęło bikestatowe lenistwo. Może trochę już znudził mi się ten pseudo-blog. Nie wiem czy będę go kontynuował, może tak a może nie. Na razie to po głowie chodzą mi przeróżne rowerowe wyprawy, które chcę zrealizować w lecie a nie jakieś codzienne popierdułki.

Trasa:
Kraków, ul. Skorupki-ul. Kotlarska-ul. Wielicka-Wieliczka-Koźmice Małe-Dobczyce-Stojowice-Gorzków-Koźmice Wielkie-Siercza-Wieliczka-ul. Wielicka-ul. Kotlarska-ul. Lubomirsiekigo-ul. Skorupki.

Pogoda nam dopisała, było dosyć zimno ale za to słonecznie, wiatr trochę kluczył ale jakiegoś wielkiego wmordęwinda nie było. Szerszy opis znajdziecie u Pani B., ja jestem na to w tym momencie za leniwy...

Kilka zdjęć:

Freski, Wieliczka. © stamper


Niższe seminarium duchowne w Wieliczce. © stamper


Droga do... © stamper


Drabina kolejarska. © stamper


Kościół św. Klemensa, Wieliczka. © stamper


Zamek Żupny w Wieliczce. © stamper


Pogórze Wielickie. © stamper


Pogórze Wielickie II. © stamper


Pogórze Wielickie III. © stamper


Kościół Matki Wspomożenia Wiernych, Dobczyce. © stamper


Ukrzyżowane drzewo. © stamper


Zalew dobczycki. © stamper


Podgórskie klimaty. © stamper




Dane wyjazdu:
37.91 km 1.40 km teren
02:04 h 18.34 km/h:
Maks. pr.:45.19 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Toro-kopiec...

Czwartek, 10 lutego 2011 · dodano: 14.02.2011 | Komentarze 1

Krótka przejażdżka z B. pod tor kajakowy i kopiec Piłsudskiego w ramach trenowania podjazdów. Piękna pogoda, wiatr taki sobie, ogólnie na plus.

Klasztor Kamedułów. © stamper


Kopiec Piłsudskiego. © stamper




Dane wyjazdu:
201.97 km 2.50 km teren
09:58 h 20.26 km/h:
Maks. pr.:54.92 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1334 m
Kalorie: kcal

Na przekór cyborgom...

Niedziela, 30 stycznia 2011 · dodano: 30.01.2011 | Komentarze 20

Taka sobie przejażdżka, przewietrzyć Scottosława...
Opis i zdjęcia jutro, może trochę tego będzie. Co do trasy to był tor kajakowy x2, Tenczynek x2, Rudno, Olkusz, Ogrodzieniec, Wolbrom, Skała, Kraków i pewnie coś jeszcze, ale teraz spadam film oglądać i nic już tu nie napiszę ;-) oprócz tego, że pogoda była piękna i czułem się "nie dojechany" ;-).

Na razie tyle zdjęć musi starczyć, bo znowu się spóźnię do pracy. Opis i reszta pstryków wieczorem.

Szkieletor we mgle © stamper


Rudzisko na szlaku © stamper


Na Tynieckiej ścieżce © stamper


Stamper vel. Kudłaty na szroniastej ścieżce © rudzisko


Opactwo w Tyńcu © stamper


Krzyż w Dolinie Mnikowskiej. © stamper


Ruiny zamku Tęczyn © stamper


Zamek w Rudnie © stamper


Scottosław na szczycie © stamper


Skały w Ogrodzieńcu © stamper


Zamek w Ogrodzieńcu © stamper


Mury zamku w Ogrodzieńcu © stamper


Ruiny zamku w Ogrodzieńcu © stamper


Kładka rowerowa przy torze kajakowym. © stamper


Dane wyjazdu:
23.17 km 0.50 km teren
01:21 h 17.16 km/h:
Maks. pr.:31.64 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Pstryk, pstryk...

Sobota, 22 stycznia 2011 · dodano: 24.01.2011 | Komentarze 5

Po wczorajszej lajtowej libacji z kolegami z pracy dziś udałem się z Rudziskiem na krótką przejażdżkę. Tempo mieliśmy iście ślimacze (po 3 godzinach snu nie chciało mi się jechać szybciej). Pojeździliśmy trochę po bulwarach, później udaliśmy się na Zakrzówek gdzie strzeliliśmy kilka zdjęć i dalej wio do mieszkania bo było dziś strasznie zimno. W drodze powrotnej spotkaliśmy na ścieżce Turbomira , który akurat dzisiaj był w pracy.

Wieczorkiem podskoczyliśmy jeszcze na zakupy do Plazy i ten dzień jakoś leniwie minął...

Ptasi tryptyk vol. I. © stamper


Ptasi tryptyk vol. II. © stamper


Ptasi tryptyk vol. III. © stamper


Nieznany Biker. © stamper


Ostre podejście. © stamper


Samotne drzewko. © stamper


Spedeerus i Cyco. © stamper


Miał być inny kawałek ale ten tez jest świetny ;-)...



Dane wyjazdu:
32.35 km 0.00 km teren
01:45 h 18.49 km/h:
Maks. pr.:67.47 km/h
Temperatura:2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bochnia-Nowy Wiśnicz, czyli góra-dół, góra-dół...

Czwartek, 6 stycznia 2011 · dodano: 08.01.2011 | Komentarze 0

Dziś wreszcie miałem wolne, Rudzisko również, więc udaliśmy się na krótką, pagórkowatą przejażdżkę. Jako że nie chcieliśmy tracić czasu na przebijanie się przez Kraków wsiedliśmy w pociąg i obraliśmy kierunek na Bochnię, a stamtąd na Nowy Wiśnicz. Kolejny raz przekonałem się, jak dupiata jest nasza kolej i z jaką łatwością podnosi ceny biletów nie oferując nic w zamian. No cóż, gdybym jechał sam raczej bym z ich usług nie skorzystał, ale teraz trzeba było niestety zapłacić PKP za miernotę ich usług.

Chcieliśmy jechać między 11:00 a 12 niestety wtedy żadna osobówka nie jechała w stronę Bochni (a tylko do takich pociągów da się w miarę normalnie zapakować rower), więc pojechaliśmy troszkę później o 12:50, co jak się okazało było już ciut za późno na tę porę roku.

Po wypakowaniu się z pociągu od razu ruszyliśmy na szlak. Po przejechaniu ni więcej niż 500 metrów czekał nas już pierwszy większy podjazd. Jako że jechałem na Meridzie, na której nie wrzuca mi się obecnie jedynka z przodu darłem pod górę na dwójce, co bardzo szybko skończyło się zerwaniem łańcucha, a konkretnie rozerwaniem spinki na pół. Ponowne szczepienie i minimalne skrócenie łańcucha zajęło mi jakieś 15 minut, po czym ponownie zaczęliśmy ostro drzeć pod górkę. I tak już do samego Nowego Wiśnicza darliśmy ostro raz pod górę raz w dół. Przed samym celem naszej podróży zatrzymaliśmy się na wykonanie kilku zdjęć zamku oraz okolicznych gór. Samo miasteczko zrobiło na nas pozytywne wrażenie, zamierzamy tam podjechać na wiosnę, bo jest tam naprawdę ładnie (z tym, że już bez korzystania z usług PKP).

Do Bochni chcieliśmy wracać inną drogą, aby ominąć niezwykle ruchliwą 965-tkę, niestety dojechaliśmy tylko do miejscowości Kobyle, skąd zawróciliśmy przez Stary Wiśnicz w stronę Kopalin. Droga w stronę Uszewa a dalej Brzeska była zbyt oblodzona jak na taką wieczorną jazdę.

Między Kopalinami a Bochnią zaliczyliśmy te podjazdy i szczególnie zjazdy od drugiej strony. Udało mi się na nich rozpędzić do 67.5 km na godzinę, co pewnie nie było zbyt rozsądne o tej porze roku i na okolcowanej oponie (wiem, że wycisnąłbym tam ponad 70 km/h, a jechałem z jedną dosyć dobrze obciążoną sakwą). Gnaliśmy tak, aby zdążyć na pociąg powrotny. Niestety nam się nie udało, uciekł nam dosłownie sprzed nosa. Wypad uważam za bardzo udany. Wiem, że na wiosnę z pewnością wrócę w te rejony...

Zamek w Nowym Wiśniczu. © stamper


Widok na góry, Nowy Wiśnicz. © stamper


Zerwany łańcuch. © stamper





Dane wyjazdu:
19.09 km 0.00 km teren
01:03 h 18.18 km/h:
Maks. pr.:45.80 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wordpress Photo i zakupy.

Wtorek, 23 listopada 2010 · dodano: 24.11.2010 | Komentarze 0