Info
Więcej o mnie.
2011
2010
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Lipiec1 - 3
- 2013, Czerwiec18 - 2
- 2013, Maj20 - 13
- 2013, Kwiecień28 - 16
- 2013, Marzec28 - 43
- 2013, Luty22 - 25
- 2013, Styczeń30 - 118
- 2012, Grudzień30 - 27
- 2012, Listopad27 - 0
- 2012, Październik31 - 24
- 2012, Wrzesień16 - 0
- 2012, Sierpień31 - 4
- 2012, Lipiec30 - 10
- 2012, Czerwiec30 - 21
- 2012, Maj31 - 15
- 2012, Kwiecień19 - 0
- 2012, Marzec26 - 19
- 2012, Luty23 - 7
- 2012, Styczeń26 - 2
- 2011, Grudzień26 - 6
- 2011, Wrzesień1 - 2
- 2011, Sierpień9 - 7
- 2011, Lipiec5 - 1
- 2011, Czerwiec26 - 20
- 2011, Maj31 - 11
- 2011, Kwiecień28 - 26
- 2011, Marzec14 - 14
- 2011, Luty26 - 49
- 2011, Styczeń29 - 71
- 2010, Grudzień27 - 24
- 2010, Listopad31 - 16
- 2010, Październik23 - 8
- 2010, Wrzesień26 - 53
- 2010, Sierpień27 - 36
- 2010, Lipiec30 - 12
- 2010, Czerwiec19 - 0
- 2010, Maj24 - 37
- 2010, Kwiecień31 - 9
- 2010, Marzec22 - 0
- 2010, Luty9 - 0
- 2010, Styczeń8 - 0
Dane wyjazdu:
162.09 km
0.00 km teren
06:58 h
23.27 km/h:
Maks. pr.:50.80 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:439 m
Kalorie: kcal
Rower:Merida Speeder T1
Powrót z Roztocza...
Wtorek, 21 września 2010 · dodano: 22.09.2010 | Komentarze 0
Rano na "golasa" wybrałem się jeszcze jeden raz do dentystki do Zwierzyńca (wyszło mi niecałe 42.3 km) a po południu już z nieźle obładowanymi sakwami (ok. 23 kilo, dostałem trochę wałówki z domu ;-) pokręciłem do Rzeszowa na pociąg do Kraka.Trasa:
Długi Kąt-Józefów-Łukowa (droga 849)-Wola Obszańska-Różaniec-Wola Różaniecka-Luchów Dolny-Brzyska Wola-Kuryłówka-Leżajsk (droga 877)-Giedlarowa-Biedaczów-Żołynia-Dąbrówki-Czarna-Palikówka-Strażów-Krasne-Rzeszów.
Przez ponad 70 km miałem mocnego wmordę i wleweuchowinda, po 17 trochę się uspokoiło. Za Leżajskiem zaczęły się niewielkie hopki, raz w górę raz w dół, czyli to co Kudłaty lubi najbardziej ;-). Na zdjęcia nie było czasu, pociąg mnie za nadto naglił.
No i jeszcze z dworca w Kraku do mieszkania 1.5 km ;-).
Kategoria > 100 km, Sakwiarstwo, Samotnie
Dane wyjazdu:
103.01 km
22.47 km teren
04:47 h
21.54 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:212 m
Kalorie: kcal
Rower:Merida Speeder T1
Śladami grekokatolickich cerkwi vol. 2
Poniedziałek, 20 września 2010 · dodano: 21.09.2010 | Komentarze 1
Opis później bo teraz mnie czas nagli... Jakieś 60 km tej trasy to Podkarpacie, reszta lubelskie.Trasa:
Długi Kąt-Park Krajobrazowy Puszczy Solskiej-Zamch-jakaś dupiata błotno-polna droga przez Kolonię Stary lubliniec do Niemstowa-Ułazów-leśna droga prowadząca do zbiornika przeciwpożarowego-wyjechałem z niej za Niemstowem, musiałem się więc trochę wrócić aby sfotografować tamtejszą cerkiew-Folwarki-Cieszanów-Nowe Sioło- Dąbrówki (na drodze do Gorajca znajduje się niezła wyrwa popowodziowa w asfalcie)-Gorajec (jest tam bardzo ładna drewniana cerkiew z XVI wieku, niestety było już za późno i zdjęcia są moim zdaniem do kitu, pobłądziłem tam zresztą trochę i najpierw napatoczyłem się na kaplicę w polnej głuszy a dopiero później odnalazłem tę cerkiew)- asfalt skończył się i zaczął pod domem sołtysa w Gorajcu, zawróciłem więc na drogę 865, skąd skręciłem na szuter do miejscowości Piła i dalej już prosto do Rudy Różanieckiej. Było już ciemno jak w d..ie, tylko łysy trochę przyświecał na polanach, więc jakoś przez Susiec, "Osrałedek" i Hamernię dotarłem do Długiego ;-). Wycieczka udana ale cel niezrealizowany, wiele jeszcze południowo-roztoczańskich cerkwi czeka na moje odwiedziny hehe.
Co najmniej tyle: http://www.roztocze.horyniec.net/Roztocze/Html/cermap.htm
a to tylko Roztocze południowe ;-).

Lekko błotny speederus pospolitus.© stamper

Siana kopy.© stamper

Tonący kamieni się trzyma...© stamper

Greckokatolicka cerkiew Narodzenia NMP w Niemstowie.© stamper
Dane wyjazdu:
41.84 km
5.63 km teren
01:38 h
25.62 km/h:
Maks. pr.:35.20 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:105 m
Kalorie: kcal
Rower:Merida Speeder T1
Zielony, rowerowy szlak Puszczy Solskiej.
Niedziela, 19 września 2010 · dodano: 19.09.2010 | Komentarze 0
Miałem dzisiaj znowu jechać fotografować cerkwie, ale pogoda troszkę się zepsuła (rano było bardzo ładnie). Nie, nie padało, ale około południa niebo pokryło się chmurami a ja do zdjęć chciałem mieć chociaż częściowo błękitne sklepienie ;-). W sumie to może nie pojechałem tam przez lenistwo, nie wiem już sam. Wieczorem, czyli około 17:30 już się ponownie wypogodziło, mogłem, więc zaryzykować tę trasę, no cóż jutro spróbuję zmusić się do dalszej jazdy, podobno ma być słonecznie.Trasa:
Długi Kąt-Samsonówka-Pardysówka-Józefów-drogą 849 na Łukową z której odbijam na kamienistą utwardzankę i zielony szlak rowerowy po Puszczy Solskiej. Po puszczy jadę standardowe kółeczko, 5.6 km po szutrze, reszta to asfalt. Dojeżdżam do mostu na Tanwi i zawracam w stronę Hamerni. Z Hamerni już prosto do Długiego. Tempo dziś sobie zadałem takie nijakie, ani szybkie ani wolne, miało być powyżej 25 km/h i jest. Pogoda znośna, troszkę chłodno ale dobrze mi się jechało.
Troszkę koncertowej gitarki na wieczór nie zaszkodzi ;-).
Dane wyjazdu:
78.27 km
7.21 km teren
03:26 h
22.80 km/h:
Maks. pr.:57.80 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:197 m
Kalorie: kcal
Rower:Merida Speeder T1
Śladami grekokatolickich cerkwi.
Sobota, 18 września 2010 · dodano: 19.09.2010 | Komentarze 0
Miałem uderzyć dziś na Zamość ale jakoś mi się nie chciało, wolałem pojechać w jakieś miejsce, gdzie me koło nie było ładnych kilka lat, a nuż trafię na coś ciekawego o czym już zapomniałem. Padło na podkarpacki Cieszanów. Miasteczko to znajduje się na pogórzu tarnogrodzkim, jakieś 33-35 km od mojej rodzinnej miejscowości. Pojechałem tam przez Park Krajobrazowy Puszczy Solskiej, czyli jedną z moich ulubionych tras. Z puszczy wyjechałem w Zamchu. Przed Zamchem lekko wytłukłem się na 3650 metrach utwardzanych wertepów, w sumie w dzień nie jedzie się tamtędy źle, gorzej to wyglądało jak kilka dni temu w nocy, jechałem tą samą drogą z Krakowa.W Zamchu skręciłem w lewo i udałem się drogą 863 w stronę Cieszanowa. W miejscowości Stary Lubliniec mym oczom ukazała się ładna murowana cerkiew. Okazało się, że jest to: Cerkiew Przemienienia Pańskiego. Cerkiew wzniesiono w 1927, zbudowano ją na miejscu drewnianej cerkwi z 1607, remontowanej w 1700. Należała do greckokatolickiej parafii w Nowym Lublińcu. Po II wojnie światowej przejął ją kościół rzymskokatolicki.

Dawna cerkiew, obecnie kościół w Starym Lublińcu.© stamper

Cerkiew Przemienienia Pańskiego, Stary Lubliniec.© stamper
Jako, że jadąc od Zamchu widziałem dwa cerkiewne gmachy, po pstryknięciu kilku fotek (więcej się nie dało, bo odbywały się tam właśnie jakieś zaślubiny i kręciło się sporo osób) udałem się do następnej cerkwi. Znajdowała się ona jakiś kilometr, może półtora od poprzedniej, była to już miejscowość Nowy Lubliniec. Jak się okazało była to również Cerkiew Przemienienia Pańskiego tyle, że w Nowym Lublińcu. Wzniesiono ją w 1908, także na miejscu starszej, drewnianej cerkwi tym razem z 1670, wyremontowanej w 1770. Po wojnie również przejął ją kościół rzymskokatolicki. Niestety, ta cerkiew była zamknięta na cztery spusty, widać było, że okoliczni mieszkańcy nie za bardzo o nią dbają. Na 99% nie odbywają się w niej już żadne nabożeństwa.
Z Nowego Lublińca miałem już tylko jakieś 3 km do Cieszanowa, jako, że strasznie chciało mi się jeść siadłem sobie na poboczu drogi i zjadłem to co miałem w sakwie. Po chwilowym odpoczynku ruszyłem w moje dzisiejsze miejsce docelowe. Wjeżdżając do Cieszanowa od razu spostrzegłem zrujnowaną Cerkiew św. Jerzego. Wzniesiono ją w 1900, tak jak i dwie poprzednie cerkwie, na miejscu drewnianej cerkwi wybudowanej w 1804. Należała do greckokatolickiej parafii w Nowym Siole. Cerkiew ta niestety jest zupełnie zaniedbana, ma powybijane witraże, wyłamana jest brama wejściowa, obejście jest również całkowicie zaniedbane. Szkoda, że okoliczni mieszkańcy tak zaniedbali ten obiekt, tym bardziej, że stoi on praktycznie w samym centrum miasteczka. Zrobiłem jej dosyć sporo fotek, akurat słońce dosyć konkretniej przebiło się przez chmury, więc może jakieś zdjęcie się nada aby wrzucić je tu na portal.

Cerkiew św. Jerzego w Cieszanowie© stamper
Z Cieszanowa (nie było już w tym miasteczku za wiele ciekawych atrakcji do fotografowania) udałem się w stronę Suśca. Drogą 865 dojechałem do Kowalówki, gdzie już odbijałem na Rudę Różaniecką i Susiec, gdy nagle spostrzegłem kolejną, tym razem drewnianą cerkiew (dobrze, że na skrzyżowaniu odwróciłem się za siebie bo bym ją pewnie przegapił). Ostatnia tego dnia odwiedzona przeze mnie cerkiew, to dawna cerkiew greckokatolicka pod wezwaniem Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy. Wzniesiono ją w drugiej połowie XVIII w. Remontowana była w latach 1813 i 1867-68 (polichromia). W latach 1899-1900 przebudowano jej nawę, rozszerzając ją o ramiona transeptu. Ustalona w tym czasie kompozycja przestrzenno-bryłowa świątyni przetrwała do obecnych czasów. Po 1947 r. została zaadaptowana na kościół filialny rzym.-kat. pw. Narodzenia NMP (opisy cerkwi w większości za Wikipedią).

Cerkiew greckokatolicka pod wezwaniem Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy w Kowalówce.© stamper
Cerkiew była otwarta, więc wparowałem do środka, akurat dwie starsze kobiety i dwie nastoletnie dziewczynki coś tam sprzątały w środku. Starsze babki spojrzały na mnie i mój aparat z wielką nieufnością, jakbym od razu chciał coś tam ukraść. Nastolatki nie zwróciły na mnie większej uwagi, tylko latały w koło ołtarza. Wewnątrz cerkwi znajduje się sporo obrazów, chciałem je dokładnie sfotografować, jednak widziałem, że tym babkom to nie w smak, szczególnie jedna z nich co chwila wchodziła mi w kadr, dałem więc sobie spokój z fotami wnętrza i pstrykałem całą budowlę.
Z Kowalówki udałem się przez Rudę Różaniecką (bardzo ładny budynek domu pomocy społecznej) w stronę Suśca. Nie byłbym sobą gdybym się jeszcze gdzieś nie zawieruszył. Zaraz za Rudą odbiłem w lewo, wjeżdżając na rowerówkę w Puszczy Solskiej, chciałem sobie skrócić (robiło się już ciemno), ale jak zwykle wyszło inaczej. Gdy skończył się asfalt zrezygnowałem z jazdy po piachu i udałem się zgodnie ze szlakiem rowerowym (ponad 3.5 km kamienistego traktu) w stronę Huty Różanieckiej. Na tych kamieniach wytłukłem się za wszystkie czasy, lepiej chyba by mi się jechało po podkładach kolejowych, hehe. Za Hutą przekroczyłem granicę województw i ponownie znalazłem się w województwie lubelskim. Ogólnie jakieś 35 dzisiejszych km było po Podkarpaciu a reszta to województwo lubelskie. Z Suśca już ostro darłem do domu bo zapadał zmierzch, a ja nie chciałem się w kompletnej ciemnicy tłuc po roztoczańskich wertepach.
Wycieczkę zaliczam do bardzo udanych, jutro ponownie udam się w te rejony, aby sfotografować jeszcze kilka cerkwi na które dzisiaj zabrakło mi czasu. Trasa będzie niemal identyczna, ale muszę przyznać, że dzisiejsza droga była naprawdę przyjemna, ruch znikomy, asfalt jako taki, pogoda również się udała, tak więc czego można chcieć więcej.
Dane wyjazdu:
79.69 km
8.52 km teren
04:03 h
19.68 km/h:
Maks. pr.:39.40 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:226 m
Kalorie: kcal
Rower:Merida Speeder T1
Szczebrzeszyn, Zwierzyniec, oraz Roztoczański Park Narodowy.
Czwartek, 16 września 2010 · dodano: 16.09.2010 | Komentarze 4
Trasa:Długi Kąt-Józefów-Zwierzyniec-Topólcza-Szczebrzeszyn-Kawęczyn-Zwierzyniec-Roztoczański park narodowy-Florianka-Górecko Stare-Majdan Kasztelański-Józefów Roztoczański-Majdan Nepryski-Samsonówka-Długi Kąt.
Wypad z moim dobrym kumplem Krzemem. W Szczebrzeszynie sfotografowałem dwa katolickie kościoły, synagogę i cerkiew. Wszystkie te budynki znajdują się od siebie w odległości nie większej niż 250 metrów. Na Floriance strzeliłem kilka fotek konikom polskim. W drodze powrotnej mieliśmy dosyć mocnego wmordęwinda, w Zwierzyńcu złapała nas też niewielka burza. W powietrzu czuć już zbliżającą się wielkimi krokami jesień.

Drewniana rzeźba przed szczebrzeszyńską synagogą.© stamper

Drewniana rzeźba, Szczebrzeszyn.© stamper

Odnowiona synagoga w Szczebrzeszynie.© stamper

Kościół św. Katarzyny w Szczebrzeszynie.© stamper

Krzemo w drodze na Floriankę.© stamper

Koniki polskie, Florianka.© stamper
Zdjęcia może kiedyś będą, obecnie nie mam ze sobą kabla do aparatu.
Dane wyjazdu:
30.91 km
10.20 km teren
01:25 h
21.82 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Merida Speeder T1
Kapeć, kapeć, kapeć, czy wszystkie kendy są tak dupiate?
Środa, 15 września 2010 · dodano: 16.09.2010 | Komentarze 0
Chyba najwyższa pora kupić jakieś lepsze opony antyprzebiciowe, a nie ciągle kupować przeróżne wynalazki za 24,90. Już mnie normalnie szlak trafia z tymi moimi kapciami. Gdzie kurna nie pojadę tam gumę złapię...Dane wyjazdu:
304.62 km
4.70 km teren
12:50 h
23.74 km/h:
Maks. pr.:48.10 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:713 m
Kalorie: kcal
Rower:Merida Speeder T1
Do dentystki, czyli Kraków - Roztocze Środkowe ;-).
Wtorek, 14 września 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 8
Trasa:Kraków Centrum-Pobiednik Wielki (droga 79)-Igołomia-Nowe Brzesko-Świniary (droga 964)-Szczurowa-Wał Ruda (droga 974)-Żabno (droga 975)-Dąbrowa Tarnowska-Radgoszcz-Dulcza Wielka-Radomyśl Wielki-Przecław (zamek)-Tuszyma-Niwiska-Hucina-Kosowy (spotkanie się z Adapterem -Ostrowy Tuszowskie-Majdan Króleski-jakimś skrótem przez las do Nowej Dęby (obiad u Adaptera)-Bojanów (droga 860)-Jeżowe (droga 861)-Kopki-Krzeszów-Szyszków (droga 863)-Tarnogród-Różnaniec-Obsza-Zamch-droga rowerowa przez Park Krajobrazowy Puszczy Solskiej (Na starcie jest 3,6 km utwardzanki, przez, którą często płynie jakiś strumyk, pełno tam dziur, wody, kamieni i piachu.Lubię bardzo tę trasę ale nie gdy jest ciemniej niż w za przeproszeniem w dupie. Trochę mnie tam wytrzęsło, prędkość znacznie mi tam spadała. Ciesze się jednak, że nie wpadłem do rowu melioracyjnego. Dalej trasa prowadzi już jakieś 13 km asfaltem, jest on dosyć przyzwoitej jakości.)-Hamernia (Tu prawie rozjechałem kota)-Długi Kąt.
Od tegorocznego sierpniowego wyjazdu do Słowenii mam problem z dolną, prawą siódemką, już mnie tak nie boli jak wtedy przez kilka dni ale zębem i tak trzeba się zająć. Może wtedy zejdzie mi opuchlizna na dziąśle. Jako, że moja ulubiona dentystka pracuje 300 km od Krakowa, trzeba było jakoś do niej dojechać. Pociągiem stety, niestety już się nie da, bo nasze kochane PKP w zeszłym roku zamknęło stację Zamość (byłe miasto wojewódzkie, wpisane dzięki zabytkowej starówce na światową listę UNESCO), to wybrałem się w rodzinne strony na rowerze.
Do dentystki już dzisiaj nie zdążyłem, pojadę do niej jutro ;-). Na Rambo jedynkę też się troszkę spóźniłem, trwał jeszcze tylko kilka minut ;-( jak wpadłem do domu rodziców. Jechało mi się bardzo dobrze. rano miałem trochę wmordewinda, ale później było już znośnie. Zważyłem sobie swój bagaż po przyjściu do chałupki, wyszło 17 kg. Na starcie miałem około 19 kg, ponieważ po drodze zjadłem 5 bananów, 150 gram ryżu, 3 czekolady, 100 gram rodzynek, 2 batony lion, 4 złożone kanapki pasztetem z łososia i wypiłem 0.5 litra jogurtu (obiad u Marcina się nie liczy i wypita woda się nie liczy ;-p). Trochę tego było, więc średnia znośna jak na samotną jazdę przez ponad 280 km i straszną ciemnicę na ostatnich 40 km dziurawych roztoczańskich dróg. W sumie jakbym umiał się pakować to bym nie jeździł zawsze jak dromader, czy jakiś tam osiołek i pewnie w domu byłbym z godzinę wcześniej. No cóż, może kiedyś nauczę się racjonalnie dobierać swój rowerowy ekwipunek.
Zmęczenie nie czuję praktycznie wcale, może jutro mnie dopadnie, jakby nie była już tak czarna noc to z pewnością dałbym radę jeszcze sporo przejechać, nogi dobrze mi się kręcą w tym sezonie.
Trasa ogólnie taka sobie, w sumie płasko, niezbyt ciekawie. Fajnie, że około 120 km jechałem przez lasy. Zdecydowanie najlepsze drogi były na Podkarpaciu, później długo długo nic a gdzieś tam za widnokręgiem lubelskie i Małopolska. Żałuję, że nie podładowałem sobie do końca baterii w przedniej lampce, dawała radę, ale z rana (wjechałem o 4:55) i szczególnie wieczorem gdy jechałem przez lasy po ścieżkach musiałem uważać aby nie wypaść z drogi.
Zdjęcia, wrzucę (nic specjalnego nie pstryknąłem) w przyszłym tygodniu, nie wziąłem ze sobą niestety kabla do aparatu, więc zdjęcia muszą czekać na mój powrót do grodu Kraka. Idę spać bo jutro muszę mieć siły na...rower oczywiście.

Zamek w Przecławiu.© stamper

Przecław, zamek.© stamper

San, Krzeszów.© stamper

Tegoroczny rekord dystanu (Kraków-Roztocze).© stamper
Kategoria > 100 km, > 200 km, Sakwiarstwo, Samotnie, > 300 km
Dane wyjazdu:
50.10 km
0.00 km teren
02:15 h
22.26 km/h:
Maks. pr.:38.10 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Merida Speeder T1
Byle gdzie...
Poniedziałek, 13 września 2010 · dodano: 13.09.2010 | Komentarze 0
Kategoria < 100 km, Miasto, Wypady z Beatą
Dane wyjazdu:
21.49 km
0.00 km teren
01:03 h
20.46 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Merida Speeder T1
Po mieście
Niedziela, 12 września 2010 · dodano: 13.09.2010 | Komentarze 0
Nic ciekawego, jazda tylko po ścieżkach rowerowych. Rozbawiły mnie za to reakcje kilku pieszych którzy uciekali mi spod kół, po zorientowaniu się, że idą ścieżką a nie chodnikiem, a ja wcale nie zamierzam przed nimi hamować.Dane wyjazdu:
85.66 km
0.00 km teren
04:02 h
21.24 km/h:
Maks. pr.:47.20 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:283 m
Kalorie: kcal
Rower:Merida Speeder T1
Kuźwa, jak ja nienawidzę polskich dróg.
Sobota, 11 września 2010 · dodano: 12.09.2010 | Komentarze 6
Trasa:Kraków-Bulwary Wiślane-Nowa Huta-droga 776 (co to kuźwa ma być, nie pamiętam kiedy za przeproszeniem takim gównem jechałem, masakra, nie dość, że pół drogi w remoncie, to jeszcze ruch jak w mrowisku a o dziurach to lepiej nie wspominać)-Luborzyca-Biurków Mały-Proszowice (dotąd odprowadziłem Jarka, który jechał do kolegi mieszkającego w Sandomierzu, skręcił w boczną drogę do Kazimierzy Wielkiej)-Żębocin-Więckowice (małopolskie drogi lokalne również są w opłakanym stanie)-Karwin-Szarbia-Glewiec-Tropiszów-droga 79-Nowa Huta-Kraków.
Przestaję narzekać na lubelskie drogi, to co jest w Małopolsce to masakra, w lubelskim też jest padaka ale jednak drogi tam są sporo lepsze. Takiego dziadostwa jak dzisiaj to nie jeszcze chyba nie doświadczyłem. Należałoby zapytać małopolskich drogowców co według nich kwalifikuje się pod miano drogi asfaltowej. Jazda po tych drogach i przy takim ruchu to istne samobójstwo.
Zresztą wczoraj 150 metrów od domu jakiś debil, bądź debilka (nawet nie wiem, bo przednia szyba była przyciemniona), zatrzymał się 30 cm od mojej nogi. Dodam, że to ja miałem pierwszeństwo a to auto nawet zatrzymało się przed skrzyżowaniem by nagle z niewiadomych powodów ruszyć na mnie z kopyta. Co za ludzie, eh jak ja nie znoszę jeździć po Polsce.