Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi stamper vel kudłaty ze wschodniej roztoczańskiej wygwizdówki. Obecnie pomieszkuje sobie w bardzo zadymionej mieścinie, którą tubylcy zwą Krakowem. Wspólnie z Bikestats ma przejechane zaledwie 54489.15 kilometrów w tym 1132.07 w jakimś tam terenie. Mógłby jeździć więcej ale za dużo czasu marnuje na tego beznadziejnego bikestatowego bloga i inne internetowe dziadostwa. Na dziś większą radość sprawiają mu zagraniczne eskapady i w przyszłych latach będzie się starał powolutku, z sakwami eksplorować coraz to nowe obce terytoria. Jeździ sobie z bardzo małą prędkością średnią, coś około 19.92 km/h. Od czasu do czasu bywa obładowany sakwami jak wół (taką jazdę lubi najbardziej) i wcale się tym nie chwali, bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy stamper.bikestats.pl
Flagolicznik zamontowałem w drugiej połowie września 2010 roku. Free counters!
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:2258.18 km (w terenie 35.27 km; 1.56%)
Czas w ruchu:111:59
Średnia prędkość:20.17 km/h
Maksymalna prędkość:59.90 km/h
Suma podjazdów:4565 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:72.84 km i 3h 36m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
81.77 km 0.00 km teren
03:45 h 21.80 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca i zakupy

Wtorek, 20 kwietnia 2010 · dodano: 20.04.2010 | Komentarze 0

Fajna pogoda, bez jakiegoś wielkiego wiatru. Dzień na plus. Nic ciekawego się nie działo, może poza kilkukilometrową pogonią za pewnym kolarzem. Siadł mi na kole na jednym podjeździe (w Rząsce), na zjeździe w stronę ulicy Balickiej mi odskoczył (mam za słabe przełożenia ;) i później ciężko mi już było wsiąść mu na ogon. Trzymałem się za nim w odległości 60-70 metrów ze 4-5 km, ale później nie dałem już rady jechać cały czas 35-36 na godzinę i stopniowo zaczął mi odjeżdżać. Uciekł mi na rondzie w okolicy kopca Piłsudskiego, zresztą i tak jechałem w drugą stronę... Jak bym się wspomógł jakimś batonikiem i miał jeszcze coś do picia to może by mi nie odskoczył.
Zresztą jeszcze go dorwę ;).
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
69.02 km 2.15 km teren
03:23 h 20.40 km/h:
Maks. pr.:36.20 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kurierka

Poniedziałek, 19 kwietnia 2010 · dodano: 19.04.2010 | Komentarze 0

Pogoda fajna, choć zimniej niż w weekend, mimo to dobrze jeździło mi się w krótkich gaciach. O 16 zaczęło padać, po 20 minutach przestało. Te 20 minut jednak wystarczyło aby droga z rynku do siedziby TVN-u (płk. Dąbka) zrobiła się jeszcze gorsza niż na co dzień (a jest tam masakra jak się jedzie Powstańców Wielkopolskich, Krzywdą i Lipską). Rower mam cały zbryzgany gliną i błotem. Czy ja naprawdę poruszam się po milionowym mieście? Przez te remonty niektórych dróg jest w Krakowie niezły rozpierdziel, robią to w dobrej mierze, ale obecnie jest straszny syf.
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
72.65 km 0.00 km teren
03:40 h 19.81 km/h:
Maks. pr.:53.70 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Po mieście zagraconym ludźmi

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · dodano: 18.04.2010 | Komentarze 0

Pogoda super, 50 km przejechałem z Beatą (bulwary wiślane i trochę miasta jadąc do parku Jordana i na Ruczaj) a resztę sam, (podjechałem z mieszkania pod kopiec Kościuszki). Nie jeździło się dziś za dobrze bo wiele ulic było zamkniętych ze względu na uroczystości pogrzebowe pary prezydenckiej. Na bulwarach wiślanych było mnóstwo ludzi. Dziwnie jeździło mi się też z tego względu, że wszędzie było pełno policji, a ja czasem lubię przecisnąć się to chodnikiem, to na czerwonym jak nic nie jedzie. Ważne aby nie być wolniejszym niż samochodowe ludziki ;).

Dane wyjazdu:
63.36 km 3.85 km teren
03:14 h 19.60 km/h:
Maks. pr.:55.50 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:433 m
Kalorie: kcal

Kraków - Giebułtów - Prądnik Korzkiewski - Ojców - Pieskowa Skała - Ojców - Biały Kościół - Szyce - Kraków

Sobota, 17 kwietnia 2010 · dodano: 17.04.2010 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
72.45 km 0.97 km teren
03:41 h 19.67 km/h:
Maks. pr.:42.90 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Robota

Piątek, 16 kwietnia 2010 · dodano: 16.04.2010 | Komentarze 0

Pogoda lepsza niż ostatnio, ale denerwujący był co chwila kropiący deszczyk. W Krakowie widać przygotowania do jutrzejszego pogrzebu pary prezydenckiej. Na wariata montują w wielu miejscach rusztowania pod telebimy, remontują i odmalowują ławki, zmieniają świetlówki w latarniach na błoniach. Pełno też jest policji i innych służb porządkowych.
Miałem dzisiaj przesyłkę między innymi dla TVN-u, jadąc tam (ul. płk Dąbka) nie wiedziałem, że to takie zadupie. Droga Lipska - Sarzyńskiego i jej przedłużenia są kompletnie rozkopane, to samo na Powstańców Wielkopolskich. O samej ulicy Dąbka to nawet nie ma co wspominać bo tam jest dziura na dziurze, nie wiem skąd tam się wzięła kostka ale jej stan jest masakryczny. TVN naprawdę chyba idzie po kosztach skoro ma siedzibę na takim towarowym zadupiu, ani nie ma jak tam normalnie dojechać ani wyjechać stamtąd. Współczuję tym co muszą się z tymi drogami mordować na co dzień.

Plusem wizyty w TVN-ie było to, że spotkałem tam "Pupę", starego kumpla jeszcze z katowickich akademików, nie widziałem go od zeszłego roku, umówimy się na pewno na jakiegoś browca w niedługim czasie. Fajnie, że dobrze mu się wiedzie i ma ciekawą robotę w której może się rozwijać i realizować.

Jutro i w niedzielę trzeba się będzie gdzieś dalej wyrwać z Krakowa, bo o jeździe w okolicach centrum miasta nie ma mowy, tyle tam pewnie będzie ludzi.
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
68.31 km 0.00 km teren
03:24 h 20.09 km/h:
Maks. pr.:44.70 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca i dokręcanie do pierwszego kwietniowego tysiączka.

Czwartek, 15 kwietnia 2010 · dodano: 15.04.2010 | Komentarze 0

W pracy miałem dziś mało rozwożenia, wyszło niecałe 50 km, więc nie za wiele. Na ten miesiąc mam w planie przejechać 2 tysiące km, jako, że dzisiaj jest 15 a do pierwszego kwietniowego tysiaka brakowało mi rano 67 km, postanowiłem po pracy dokręcić jeszcze te niecałe 20 km. Pewnie by mi się nie chciało dodatkowo kręcić gdybym koło 17 nie posilił się ogromnym hot-dogiem (nigdy takiego wielkiego nie jadłem), dodał mi sporo sił. Wypaćkałem się przy tym gorzej niż małe dziecko, nawet do rękawa mi surówka poleciała. No ale byłem głodny a czasu na zjedzenie za wiele nie miałem. Kilometry dokręcałem na bulwarach wiślanych. Na zachód jechało się spoko, jadąc na wschód, nieźle czołowo wiało. Wa wałach wiślanych podbiłem troszkę prędkość, ale i tak dzisiaj nie jeździło mi się za dobrze. Rano nie zdążyłem nasmarować łańcucha i do 14 jakoś nie za bardzo miałem ochotę do jazdy bo znowu padał deszcz.

Dorze, że po południu się trochę rozpogodziło i ulice wyschły, jakby dalej padało to pewnie nie chciałoby mi się po pracy jeździć tych dodatkowych kilometrów. W weekend ma być ładna pogoda, może uda się zrobić jakąś ciekawą trasę...
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
63.78 km 0.00 km teren
03:13 h 19.83 km/h:
Maks. pr.:45.70 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Czy mi zawsze musi kapać na czerep?

Środa, 14 kwietnia 2010 · dodano: 14.04.2010 | Komentarze 1

Nie dość, że mi dzisiaj prawie cały rowerowy dzień leje się z nieba na czuprynę, to po przyjściu do mieszkania zauważyłem, że sufit mi przecieka, sąsiedzi na górze chyba nie zamknęli okna albo wstawili sobie pralkę do pokoju i odprowadzają wodę na podłogę w swoim głównym pokoju. Kapie mi już z tego sufitu ze dwie godziny i chyba trzeba pomyśleć nad przemeblowaniem pokoju, bo się człowiek nawet spokojnie nie może wyłożyć na łóżku aby jakiś film na kompie obejrzeć.

Ten deszcz mnie prześladuje od zeszłego roku. Zaczęło się na rajdzie imienia wojaka Szwejka (Bieszczady, Ukraina i pogórze przemyskie) a później towarzyszył mi przez blisko miesiąc w Skandynawii, na 25-26 dni, tylko raz, słownie raz nie padało w ciągu dnia (był to dzień pierwszy naszej wycieczki ;-). Później też gdzie bym dalej nie pojechał zawsze mi leci coś z nieba na łepetynkę.

Wiatr mogę mieć w twarz ale deszcz to mnie już powoli wyprowadza z równowagi. Tym bardzie, że kupić dobrą oddychającą, nieprzemakalną i nie rujnującą mnie finansowo kurtkę na rower, jest chyba mniej prawdopodobne niż spotkanie yeti czy
jakiegoś górskiego trolla. Może prędzej uda mi się wygrać w totka i kupię sobie jakieś porządne wdzianko za grube tysiączki ;-p.
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
64.01 km 4.21 km teren
03:14 h 19.80 km/h:
Maks. pr.:41.90 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca i zakupy

Wtorek, 13 kwietnia 2010 · dodano: 13.04.2010 | Komentarze 0

Do 14 pogoda w miarę, później zaczęło kropić, wiał dziś ponownie silny wschodni wiatr. Jeździło się dziś średnio przez straszne korki na ulicach i tysiące wałęsających się po centrum pieszych.
Wymieniłem dzisiaj baterie w liczniku, bo stare padły mi po niemal dwóch latach dosyć intensywnego użytkowania. Mam nadzieję, że na tych przejadę podobną a najlepiej większą ilość km.

Wczoraj awansowałem do pierwszej setki, plan na ten miesiąc to zaczepienie się w 50. Brakuje mi kilkaset km, ale myślę, że do końca kwietnia dam radę wbić się do tej pięćdziesiątki. 13 maja mój rower będzie miał rok. Do przejechania na nim w tym czasie 10 tysięcy kilometrów brakuje mi jeszcze około 2900 km. Mam zamiar przejechać ten dystans w tym czasie, będzie ciężko ale może się uda, muszę zrobić kilka około 150 km tras i jakoś dam radę. Pewnie już bym miał przejechane te 10 tysiaków ale w zeszłym roku odpadły mi dwa pełne miesiące jeżdżenia (wrzesień i październik), bo przebywałem za granicą. W maju i czerwcu również będę miał wyrwę, więc muszę ostro wziąć się do roboty aby zrobić w pierwszym półroczu około 5 tysięcy km. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
53.49 km 0.00 km teren
02:38 h 20.31 km/h:
Maks. pr.:38.10 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Praca

Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 · dodano: 12.04.2010 | Komentarze 0

Rano wydawało się, że pogoda będzie taka sobie, ale popołudniem była całkiem przyjemna temperatura i słońce. Silny wschodni wiatr nie za bardzo mi dziś przeszkadzał bo nie jeździłem we wschodnie rejony Krakowa. Mam nadzieję, że jutro pogoda się utrzyma i nie będzie padać.
Kategoria Miasto


Dane wyjazdu:
35.19 km 0.00 km teren
01:41 h 20.91 km/h:
Maks. pr.:55.90 km/h
Temperatura:2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:291 m
Kalorie: kcal

Zakopane - Sucha - Ząb - Bańska Wyżna - Nowy Targ i Krak, z dworca do chałupki

Niedziela, 11 kwietnia 2010 · dodano: 11.04.2010 | Komentarze 2

Z Zakopca wyjeżdżamy z samego rana aby zdążyć na pierwszy pociąg z Nowego Targu do Zakopanego. Aby nie jechać tą trasą co wczoraj, odbijamy w lewo i skręcamy do miejscowości Sucha. Do Suchej mieliśmy bardzo fajny wiatr w plecy i cały czas z górki, zjeżdżając z głównej drogi od razu czekał nas kilkukilometrowy podjazd. Do miejscowości Ząb, czyli jakieś 5km droga cały czas pięła się do góry, niby nie tak ostro ale jednak jest to podjazd całkiem, całkiem. Według Wikipedii miejscowość Ząb jest najwyżej położoną wsią w Polsce. Nie wiem czy to prawda, ale na szczycie wzniesienia przywitały nas zupełnie inne warunki pogodowe. Zaczęło strasznie sypać śniegiem i wiał masakryczny wiatr. Beacie podjazd zajął trochę więcej czasu ale dała radę, wyjechała pod to wzniesienie bez zatrzymywania się, wydaje mi się, że to dla niej niezłe osiągnięcie.

Zjeżdżając do Bańskiej Wyżnej trzeba było nieźle hamować aby nie wyłożyć się na jakiejś dziurze, tym bardziej, że niewiele było widać, tak dawało nam po oczach śniegiem. Beata to chyba zjechała z zamkniętymi częściowo oczami a ja co chwila musiałem przecierać okulary. W Bańskiej Wyżnej odbiliśmy w boczną dróżkę do głównej drogi do Nowego Targu, jest tam naprawdę fajny zjazd, asfalt dobry, tylko bardzo wąsko. Nie rozpędzałem się za bardzo bo nie znałem tego zjazdu i bałem się, że coś mi wyjedzie z naprzeciwka. Gdy zjechaliśmy do Zakopianki czyli ze 200/300 metrów niżej, śniegu już nie uświadczyliśmy, zamienił się w deszcz. Dało się więc odczuć różnicę wzniesień.

Główną drogą szybko dojechaliśmy do Nowego Targu, droga praktycznie cały czas prowadziła w dół. Sprzyjał nam też wiatr, który pchał nas nieustannie do przodu. Na stacji byliśmy 20/30 minut przed czasem.